„Przybądź jutro wieczorem; o dziesiątej godzinie z mem dzieckiem na plac Zgody, i zatrzymaj się w pobliżu Zwodzonego mostu. Oczekiwać tam będzie na ciebie z powozem mój zaufany sługa który cię do mnie przywiezie.
„Żadna pomyłka nastąpić niemoże, ponieważ wysłany przezemnie człowiek zbliży się do ciebie i wymieni twoje nazwisko.
„Tajemnicę najściślejszą tego wszystkiego zastrzegam doktorze. Nie odpisuj mi na ten list, ponieważ twoja odpowiedź mogłaby nadejść zapóźno.
„Proszę zarówno, ażeby nikt niewiedział w Brunoy o celu twego wyjazdu.
„Oblicz się tak z czasem ażebyś przybył do Paryża na oznaczoną godzinę, a za nim się ze mną zobaczysz, nie zachodź do nikogo.
„Do jutra przeto zacny przyjacielu.
Jerzy skończywszy czytanie listu, spojrzał badawczo na Klaudję.
Wytłumaczyła mu ona że ten list będzie przesłanym w stosownej porze doktorowi Leroyer, który zabrawszy z sobą dziecko, uda się bez wahania na oznaczone miejsce.
Co zaś do innych wyjaśnień, te ci w kilku słowach opowiem, dodała.
— Znalazłam u ciebie kilka listów Zygmunta, a moja pokojówka mając znajomość z posłańcem, który co tydzień przynosi listy z poczty wysełane do doktora przez twojego brata, dostarczyła mi jeden.
W Paryżu odnalazłam bardzo zdolnego człowieka, byłego notarjusza z Brestu, prawdziwego artystę w swym fachu który za dziesięć luidorów, skopjował dyktowaną przezemnie treść listu, naśladując zdumiewająco pismo Zygmunta.
Jerzy promieniał radością.