Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/177

Ta strona została przepisana.

Wysłuchawszy tego opowiadania markiz, ze swoją metresą, przyrzekli nie oddawać go w ręce sprawiedliwości, lecz jeszcze dać mu nieco pieniędzy, jeżeli posłuszny ich woli zobowiąże się zabić wskazanego sobie starca i dziecię.
Czwartek przyjął chętnie ich propozycję. Nie ufając mu jednak Jerzy z Klaudją zamknęli go w piwnicy, zaopatrzywszy w żywność ha dni kilka, gdzie miał pozostawać, dopóki nie nadejdzie chwila działania.
Nazajutrz Klaudja zawarła piśmienną umowę z kapitanem Corticelli, mocą której zobowiązała się wypłacić temuż znaczną sumę pieniędzy, nazajutrz po śmierci Zygmunta.
Podczas gdy się to działo, sytuacja Pawła Leroyer nie polepszyła się wcale.
Nieszczęśliwy ten wynalazca walczył z coraz bardziej zwiększającemi się pieniężnemi kłopotami.
Jego wspólnik, wyeksploatowawszy go, o ile się dało, opuścił go następnie. Wierzyciele otrzymawszy wyroki przeciw niemu, i lada chwila mógł zostać uwięzionym.
Wszystko to jednak niczem jeszcze wobec srogiego ciosu, jaki miał weń uderzyć z ręki pewnego wierzyciela nazwiskiem Morriseau któremu w długu Paweł zaliczył trzy weksle, każdy z nich na dwa tysiące franków, jakie sam otrzymał od pewnego Anglika, nabywcy jego maszyn.
Tych weksli nieprzyjęto, jako uznanych za sfałszowane, Anglik uciekł, a Morisseau groził Pawłowi Leroyer, że go oskarży przed sądem jako wspólnika fałszerstwa.
Było to bardzo możebnem, bo jak tu zaprzeczyć ohydnemu posądzeniu.
Paweł najuczciwczy. człowiek w świecie mógł być tym sposobem spotwarzonym, odartym ze czci i honoru, mógł być zawyrokowanym, zesłanym na galery.