Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/215

Ta strona została przepisana.
I

— Można obejrzeć to mieszkanie? zapytał Moulin.
— Można; lecz zanim pokażę je panu, muszę go wprzód wypytać o niektóre szczegóły jego życia. Taki u nas zwyczaj.
— Chętnie wyspowiadam się pani; — odparł z uśmiechem Ireneusz.
— Otóż przedewszystkiem potrzebuję wiedzieć czem się pan zajmujesz?
— Jestem mechanikiem.
— Pracujesz pan w domu?
— Nie; obecnie odpoczywam, czyli jak mówią, żyję z kapitału.
— Niech pan mnie nie posądza o próżną kobiecą ciekawość — mówiła usprawiedliwiając się odźwierna. — Czynię to jednak z rozkazu właściciela domu, który jest bardzo wymagającym człowiekiem. Spokój u niego przed wszystkiem, dla tego każdy z naszych lokatorów poddać się musi takiemu przedwstępnemu badaniu.
— Uwzględniam to w zupełności, ponieważ i ja również jak wasz gospodarz lubię porządek i ciszę.
— Pan zapewne żonaty?
— Nie; na szczęście lub na nieszczęście być może.
— Szczęście... nieszczęście... powtórzyła śmiejąc się odźwierna, to zależy od numeru, jaki kto wyciągnie...
— To prawda! Ja właśnie nie grałem jeszcze w tę loterję.