Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/224

Ta strona została przepisana.

Wydobył następnie dwie duże teki skórzanne z których papiery przekładał w oddzielną szufladę biórka. Był tam jego paszport, kilka listów, niektóre zapłacone rachunki oraz różne notatki.
Wreszcie w bocznej kieszeni jednego z portfelów wyjął pół ćwiartki pogniecionego i zabrukanego papieru, a wpatrując się weń ze czcią religijną:
— To świętość!... to skarb najdroższy... to rehabilitacja Pawła Leroyer. zawołał. — To honor pozostałych po nim sierot... honor rodziny która niewinnie zginęła już może pod brzemieniem hańby!

III.

To mówiąc Moulin, rozwinął ćwiartkę papieru, zapełnioną cienkim drobnym pismem kobiecym z rozlicznemi przekreśleniami i poprawkami.
— Tak! — powtórzył, tu spoczywa jedyny dowód niewinności Pawła Leroyer. Wszystko znajdujące się na tej ćwiartce umiem już na pamięć, a jednak ilekroć odczytuję, zdaje mi się, że czytam po raz pierwszy. Szczegóły te odnoszą się do zbrodni popełnionej lat temu dwadzieścia, nie ulega więc wątpliwości, że osoba, która ten list pisała, była wspólniczką morderstwa.
Rozmyślając nad odgadnięciem tego powikłanego dramatu, zaczął czytać pół głosem:

„Kochany mój Jerzy“.

„Zdziwisz się zapewne, iż po dwudziestu latach żyję jeszcze i odzywam się do ciebie, mimo zerwania wszelkich, łączących nas z sobą stosunków“.