Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/226

Ta strona została przepisana.

wyjechała do stolicy Francji w celu wynalezienia odpowiedniego dla siebie mieszkania, pozostawiwszy córkę przez ten czas na opiece krewnych swojego męża.
Po powrocie zajęła się wysełką mebli i rozpoczęciem pierwszych kroków nieprzyjacielskich z Jerzym.
Znając przewrotny i pełen piekielnych pomysłów charakter Klaudji, wiemy, iż niezwykła się ona rzucać w grę niepewną. Przewidywała, że pierwszy chwiejny krok, na tej drodze może być dla niej zgubą! To też z wielką rozwaga, jak wprawny wódz przed potyczką obliczyła wszelkie korzyści swojego położenia nie ukrywając, że i przeciwna strona miała w niektórych szczegółach po nad nią przewagę.
W dniu więc wyjazdu swojego z Anglji napisała list do do księcia de la Tour-Vandieu powiadamiając go o rychłym swoim przybyciu do Paryża. W tym liście niemógł się znajdować się ani jeden wyraz na wiatr rzucony. Tam każda nieomal litera powinna była mieć złowrogie dla Jerzego znaczenie.
Nakreśliła więc bruljon owego listu, a poprawiwszy go, miała zamiar przepisać, gdy w tem inna myśl przyszła jej naraz do głowy.
— Na co ten list posełać? — rzekła do siebie.
— Taki piśmienny dokument mógłby w jakim wypadku stać się dla mnie kompromitującym, a obok tego posłużyć by mógł za ostrzeżenie Jerzego, ażeby miał się na baczności. Lepiej będzie zaskoczyć go niespodzianie, i skorzystać z jego przerażenia.
Postanowiwszy nie posełać listu, zabierała się do spalenia bruljonu, gdy nagle wbiegła Oliwja do jej gabinetu.
— Mamo! — wołała, — ten pan który od nas dom kupił, chce jak najprędzej widzieć się z tobą a i tragarze przyszli po zabranie rzeczy, przestrzegając, że jeżeli się natychmiast niewybierzemy, spóźnimy się na statek