— Mógłby jadąc z tą kobietą, podać jej swój adres, a dla mnie byłoby to zgubą. Zwracając się zaś do Theifera:
— Choć niewiem gdzie mieszka ten człowiek, — dodał głośno, — znam wszakże jego nazwisko. Jest to Ireneusz Moulin, mechanik przybyły z Londynu. Wiadomość ta była nam bardzo potrzebną, teraz rozpocząć możemy działanie.
Donieś mi pan natychmiast skoro tylko jego adres odnajdziesz.
— Niech wasza książęca mość będzie spokojnym, nieomieszkam stawić się wkrótce ze szczególnem sprawozdaniem.
Jednocześnie Jreneusz prowadzący panią Lerorey ukazał się na zakręcie alei. Spostrzegłszy go Jerzy wskazał Theiferowi, mówiąc półgłosem:
— Oto właśnie człowiek którego pan zatrzymasz.
— Ten, z czarną brodą?
— Tak, czyń pan swoją powinność bezzwłocznie.
Powiedziawszy to pan de la Tour-Vaudieu, zwrócił się ku wyjściu i za chwilę siedział już w oczekującej przed bramą dorożce.
Nie odjeżdżaj dopóki na ciebie nie zawołam, — rzekł do woźnicy zamykając drzwiczki.
Przebiegły ów zbrodniarz chciał się przekonać naocznie o dokonanem przyaresztowaniu. W tym celu uniósł nieco storu i patrzył na Theifera, który właśnie dawał znaki porozumiewające się swoim agentom.
Ireneusz tymczasem szedł spokojnie, prowadząc panią Leroyer i oglądał się za jakimkolwiekbądź wehikułem ażeby ją odwieźć do domu.
Po drugiej stronie drogi stało kilka dorożek.