Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/276

Ta strona została przepisana.

Gdyby nawet śledstwo wykazało że obiwinienie było bezzasadnem. Theifer w każdym razie zyskałby pochwałę za okazaną gorliwość, a Ireneusz odsiedziawszy czas jakiś w więzieniu, wypuszczonym by został.
Tego właśnie żądał książę de la Tour-Vandieu.
Po napisaniu raportu, zadowolony z siebie Theifer, rozłożył inny papier na stole, a umaczawszy pióro w kałamarzu rzekł do jednego z agentów:
— Przyprowadźcie mi więźnia... Odbędę z nim wstępne badanie.
Agent pobiegł szybko po Ireneusza, który oczekiwał w areszcie na dalsze rozwiązanie sprawy, zajmując się tymczasem nader ważną kwestją.
Zobaczmy jak zużytkował ten czas, w którym inspektor policji pisał na niego oskarżenie.
Po wejściu do owej celi dla uwięzionych, Mottlin odetchnął swobodniej. Potrzebował obliczyć się ze swoją kasy, i w tym celu otworzył portmonetkę, a znalazłszy w niej sześćset franków banknotami, kilka sztuk złota i trochę drobnych pieniędzy, postanowił część tychże ukryć na wypadk rewizji.
Jeden bilet pięćset frankowy i drugi na sto franków, dały się złożyć bardzo ściśle, i pomieścić wygodnie w ukrytej kieszonce jaką mu zrobiono przed wyjazdem do Paryża w pasku od grubych elegackich pantalonów.
Złoto i srebrną monetę, zostawił w portmonetce.
— Kto wie czyby mi pieniędzy nie zabrano? mówił sobie; a przecież i w więzieniu jeśli mnie do niego odprowadzą bez grosza zostać niemogę.
Załatwiwszy się w ten sposób z pieniędzmi, wyjął pęk kluczów z kieszeni, a przerzucając je zawołał nagle z twrogą:
— Jakaż fatalność, pozostawiłem od biurka klucz w zamku... Jakież karygodne moje roztargnienie!... Co począć je-