czony. Daremno gubię się w myślach, i nie wynaleść nie jestem w stanie!...
Nie objaśniwszy go wcale, zachęcono tylko do cierpliwego oczekiwania kolei, jaka za parę tygodni nadejść miała.
Theifer widząc jaki obrót biorą rzeczy, postanowił powiadomić o tem pana de la Tour-Vandieu. W rzeczy samej aresztowanie Moulin’a chwilowo tylko uspokoiło obawy księcia Jerzego, który z chęcią byłby ofiarował znaczną część swojego majątku aby się tylko dowiedzieć o adresie mechanika.
Niestety jednak i on musiał się uzbroić w cierpliwość, oczekując na rezultat pierwszego badania o którym Theifer miał go natychmiast powiadomić.
— Niechajże książę będzie spokojnym, pocieszał swego protektora ów usłużny przyjaciel. Skoro tylko dowiemy się o adresie mieszkania mechanika, wyprzedzając sądową rewizję urządzimy ją tam na własną rękę.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Złamana strasznemi wrażeniami na pogrzebie syna, przerażona zaaresztowaniem Ireneusza, pani Leroyer bezprzytomna prawie wróciła na ulicę Notre-dames des Champs, gdzie doktór Loriot przy pomocy sąsiadek otrzeźwił leżącą w omdleniu Bertę.
Dziewczę z radością powitało matkę, lecz jakaż trwoga nią owładnęła skoro się przekonała, że pani Leroyer wskutek silnej gorączki nierozumiała tego co do niej mówiono, lecz wygłaszała bezustannie zdania odnoszące się do jakiegoś zajścia na cmentarzu o którym nikt nie wiedział.
Stan chorej z każdą chwilą stawał się groźniejszym. Doktór polecił natychmiast położyć ją w łóżko.
Skrupulatne zbadanie słabej nie uspokoiło go wcale. Wiemy że nieszczęśliwa żona Pawła Leroyer cierpiała od