Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/302

Ta strona została przepisana.

— Przynosisz mi pan zatem potrzebne objaśnienia?
— Nie inaczej.
— A więc?
— Rozpoczniemy od osoby księcia de la Tour-Vandieu, odrzekł Baltazar Samper.
— Dobrze.
— Uważałem, iż przedewszystkiem należy mi zbadać przeszłość tej osobistości. Ludziom chcącym poznać czyjeś życie, przeszłość tłumaczy nieraz teraźniejszość... Wszak miałem słuszność pani?
— Najzupełniej, odparła Klaudja... I cóżeś się pan dowiedział? dodała z ukrytą obawą?
— Nic tak dalece ważnego... Brak mi jeszcze wielu szczegółów.
Pani Dick-Thorn odetchnęła swobodnie.
— W każdym razie musiałeś pan coś zbadać skoro przychodzisz tu do mnie? Cóż więc takiego?
Młodość księcia Jerzego de la Tour-Vandieu była niesłychanie burzliwą, odrzekł Samper. Kobiety w jego życiu odgrywały niepoślednią rolę, i mówią, że wpadł nakoniec w ręce pewnej ladacznicy Klaudji Varni, która nim całkowicie zawładnęła. Przebiegła i nikczemna ta kurtyzanka, rządziła nim samowładnie, rozporządzając jego majątkiem i posługując się nazwiskiem, aż wreszcie dla zaspokojenia swoich tysiącznych fantazji, przywiodła go do niesławy i nędzy.
Margrabia Jerzy byt już kompletnym bankrutem, gdy niespodziewana śmierć starszego brata zabitego w pojedynku, oddała mu w posiadanie miljonowy majątek.
— Cóż więcej? pytała najspokojniej Klaudja.
— Więcej szczegółów niewiem na teraz, rzekł Samper.
— Opowiadasz mi pan o teraźniejszości... Na ile więc oceniają obecny majątek księcia?