Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/305

Ta strona została przepisana.

— Przy ulicy świętego Florentyna.
— Masz pan stosunki ze służbą tego hrabiego?
— Nie inaczej. Pokojówka panny Izabelli dostarcza mi różnych wiadomości.
— Mógłbyś pan zatem w razie potrzeby liczyć na jej pomoc?
— Najzupełniej.
— To dobrze. Przejdźmy teraz do innych szczegółów. Byłeś pan w domu przy ulicy świętego Ludwika według zostawionego przezemnie adresu?
— Byłem.
— I cóżeś się pan dowiedział?
— Nic pomyślnego. Od lat dwudziestu po cztery razy zmieniano tam odźwiernych. Żaden z dawniejszych lokatorów już tam nie mieszka. Nikt nie mógł mnie objaśnić gdzie pani Amadis wraz z ową obłąkaną zamieszkują teraz, oraz czy żyją? To tylko pewna, że we wskazanym przez panią domu, nie znalazłam ich wcale.
— Wiele mi na tem zależy abyś się pan dowiedział o nich coś stanowczego, odpowiedziała pani Dick-Thorn. Potrzebuję wiedzieć co się z niemi stało?
— Będzie to zadanie trudne do spełnienia.
— Tym większa chwała jeśli się powiedzie. Niech mi pan w ciągu trzech dni przyniesie wiadomość, a podwoję zapłatę.
— Będę się starał usilnie zadowolnić panią.
— Liczę na to, mówiła Klaudja, a teraz proszę siądź pan przy moim biurku, i zechciej spisać to wszystko coś mi powiedział.
Baltazar Samper pośpieszył spełnić polecenie.