Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/333

Ta strona została przepisana.

— Na ulicę świętego Dominika, № 10. Oddasz ten list odźwiernemu pałacu, z zaleceniem aby co rychlej doręczono go księciu.
— Dobrze to wszystko, ale kto mi za mój kurs zapłaci? pytał posłaniec, bo chociaż to idzie się do księcia...
— Ja, mój kochany, przerwał Theifer. Spraw się dobrze... Masz oto dwadzieścia sous.
Posłaniec zadowolony, wyruszył w drogę.
— Teraz, bacznie wszystkiego pilnować trzeba, rzekł do siebie Theifer.
Powiadomiony szczegółowo o porządku zachowywanym przy badaniu, jakoteż o godzinie przybyciu woza więziennego, stał na podwórzu prefektury, chcąc się naocznie przekonać o obecności Ireneusza.
Wkrótce z zakrytego wehikułu, poczęli wysiadać więźniowie, jakich przeprowadzano kolejno do sali nazwanej: „pułapką“, a ztamtąd dopiero stosownie do życzenia sędziego przywoływano ich do badania.
Upewniwszy się Theifer co do obecności Moulin’a stał jeszcze chwilę na podwórzu, obliczając możliwe korzyści ze zwierzeń mechanika.
— Jeżeli sędzia śledczy będzie miał spryt, mówił sobie, to jeszcze dziś przed wieczorem powinien mieć w ręku adres obwinionego.
Nie będziemy szczegółowo opisywali więzienia „Consiergerie“ i licznych labiryntów pałacu Sprawiedliwości, powiemy tylko, że owa „pułapka“, składała się z trzech dużych sal ciemnych i wilgotnych, gdzie kamienne ławy i stoły zastępowały umeblowanie. Dozwolonem tam było oczekującym więźniom palić cygara, jeść i pić ile tylko chcieli, rozumie się za własne pieniądze.
Jakiś przemyślny handlarz, urządził tam bufet, z którego ciągnął olbrzymie zyski, gdyż najubożsi nawet więź-