Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/337

Ta strona została przepisana.

— Znałeś wszelako ich zapatrywania się i zasady?
— Nie ukrywali się z niemi.
— I ty zapewne także myślałeś jak oni?
— Nie panie! Praca jest wyłącznym celem mojego życia. Polityka mnie nudzi, a w dodatku czuję wstręt do wszelkich nieporządków i zaburzeń ulicznych, bo przy takim stanie rzeczy zamykają fabryki, i robotnikom grozi śmierć głodowa.
— Czy o wyjeździe swoim do Francji mówiłeś komu w Portsmouth?
— Mówiłem mojemu zwierzchnikowi, z którym uregulować musiałem rachunki, mówiłem i kolegom, z któremi wypadało się pożegnać.
— A Włochom mówiłeś?
Ireneusz zamilkł, szukając w pamięci czy z którym ze znajomych sobie Włochów rozmawiał w tej kwestyi?
— Namyślasz się nad odpowiedzią, co znaczy że kłamiesz; zawołał surowo sędzia.
— Nie panie! odrzekł mechanik. Zawachałem się, dla tego, że chcę powiedzieć prawdę. Nie przypominam sobie czylim o moim wyjeździe któremu z nich powiedział. Zresztą, nie miałem powodu do ukrywania się z podróżą.
— Po co przybyłeś do Paryża?
— Przed wszystkim, pragnąłem ujrzeć mój kraj rodzinny, a następnie szukać w nim pracy. Polubiłem mój zawód, i własnym ziomkom radbym nim być użytecznym. Jestem za młody jeszcze ażeby wypoczywać.
— Nie miałeś innego celu?
— Nie panie.
— To fałsz! krzyknął gwałtownie sędzia.
Ireneuszowi wszystka krew napłynęła do twarzy.
— Lecz panie... zaczął się tłumaczyć.
Pan de Bresolles nakazał mu milczenie.