Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/338

Ta strona została przepisana.

— Przybywszy do Paryża, nie szukałeś pracy! zawołał, ale chodziłeś od domu do domu po różnych dzielnicach miasta, szukając niby jakiejś rodziny co było zręcznie obmyślonym pozorem. Rzeczywiście zaś, ’szukałeś swoich wspólników...
Moulin zdumiony tak szczegółowym sprawozdaniem policji, nie starał się już zapierać.
— Tak; odrzekł, chodziłem w rzeczy samej przez dni kilka po mieście.
— I roznosiłeś umówione hasło?... dodał sędzia.
— Roznosiłem hasło? powtórzył zdumiony mechanik. Nic nie rozumiem o czem pan sędzia mówi, i nie wiem o co jestem posądzony?...
— Udajesz że nie wiesz... odparł Camus de Bresolles.
— Przysięgam na Boga, że o niczem nie wiem!...
— Nie spodziewałem się z twej strony takiej bezczelności!
— Raczej nie wiadomości panie sędzio.
— A zatem, dowiedz się, że jesteś oskarżony o tajemne knowania polityczne...
Ireneusz przeczuwał, że jakąś sprawę w tem rodzaju przyczepiono do niego, lecz nigdy się niespodziewał tak strasznego zarzutu.
Przez kilka sekund stał jak skamieniały, aż wreszcie zapanowawszy nad sobą.
— Ja miałbym mieszać się w podobne rzeczy? zawołał ja?... zajęty wyłącznie mą pracą? Podobne oskarżenie jest szaleństwem, jeśli nie jest najwyższą podłością!
— Przekonaj mnie zatem, że jesteś niewinnym, złóż dowody żeś nie miał szkodliwych zamiarów...
— W jaki sposób dowieść tego mogę?
— Określając wyraźnie cel twego przyjazdu do Paryża.
— Miałem już honor powiedzieć panu, że szukałem pracy, zajęcia...