— Oto rozkaz... Strzeż pilnie przyłapanego ptaka. Jego zeznania, mogą nam być bardzo pożytecznemi w przyszłości...
— Niech pan naczelnik będzie spokojnym, odpowiadam za wszystko! I uszczęśliwiony tak pomyślnie dla siebie rozwiązującą się sprawą, opuścił gabinet swojego zwierzchnika.
Spojrzał na zegarek.
— Kwandrans na ósmą, rzekł, trzeba jechać natychmiast.
Wydał rozporządzenia dwom agentom, którzy mu mieli towarzyszyć nazajutrz do więzienia, i wyszedł z prefektury by wsiąść w dorożkę i podążyć coprędzej na ulicę św. Dominika do księcia de la Tour-Vandieu.
∗
∗ ∗ |
Pani Leroyer mocno zaciekawioną została listem nadesłanym przez Ireneusza, obok czego pewien poboczny szczegół mocno ją zaniepokoił.
Posłaniec Moulin’a powiedział, że dom w którym zamieszkiwała, strzeżony jest pilnie przez policyjnych agentów.
Jakim mógł być cel tej ostrożności, i przeciw komu wymierzonym został?
Berta zamknąwszy drzwi za nieznajomym wróciła do matki, również zaniepokojona tajemniczem zachowaniem się tego obrego mężczyzny.
— Niechcąc ci mamo przeszkadzać, rzekła, usunęłam się na życzenie tego nieznajomego, mimo, że jego niezwykłe zachowanie się zatrwożyło mnie na razie. Lękam się czy nie przysłano ci mamo jakiej złej, lub nie potrzebnej wiadomości?
— Uspokój się... odparła wdowa. Przeciwnie bowiem, nadesłano mi promyk nadziei.
— Czy podobna?