W tych pakach znajdowały się portrety wielkości naturalnej Ryszarda Dick-Thorn i Klaudji Varni, jego żony.
Na obu tych płótnach znajdował się podpis jednego z mistrzów angielskiego malarstwa. Kosztowały one około tysiąca funtów szterlingów przed piętnastoma laty, co znaczy przeszło dwadzieścia pięć tysięcy franków.
Klaudja ceniła bardzo oba te portrety, najprzód jako dzieła sztuki, a następnie, iż była tu przedstawioną w młodym wieku, w samym rozkwicie swej czarującej piękności. Pochlebiało jej wreszcie, iż mogła ukazywać wszystkim imponującą postać na obrazie zmarłego swojego męża, będącego w każdym szczególe prawdziwym dżentelmenem. Zdawało się pięknej wdowie, że część tej arystokratycznej wyższości i jej przypada w podziale.
Przyzwano stolarza do otwarcia skrzyń z portretami i bezwłocznie umieszczono oba w saloniku, przylegającym do buduaru.
Ubrawszy się następnie Klaudja pojechała wraz z córką do fabrykanta powozów, mieszkającego w pobliżu pól Elizejskich.
Kupiła tam parę ładnych powozowych koni Irlandzkich i małe dwuosobowe „lando“, co razem miało jej być dostarczone nazajutrz.
Fabrykant powozów przyrzekł jej nastręczyć stangreta ze znacznego domu, za którego poręczał.
Po załatwieniu tego, matka z córką udały się na przejażdżkę do Bulońskiego lasku, jakiego Oliwja jeszcze nie znała wcale, poczem wróciły do pałacyku na obiad: Obie czując się mocno znużonemi tego wieczoru, udały się wcześnie na spoczynek i zasnęły snem twardym.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/35
Ta strona została skorygowana.