Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/376

Ta strona została przepisana.

Był to uspokajający objaw dla pani Amadis, gdyż zwykle śpiew u obłąkanej poprzedzał obezwładnienie, i oznajmiał koniec nerwowego paraksyzmu.
— Gdybyż chciała zasnąć cokolwiek, pomyślała wdowa, znacznie by ją to pokrzepiło. Parę godzin spoczynki:, wzmogłoby jej siły. Obudziła by się spokojną, jak przedtem.
Estera jak gdyby odgadując myśli swej opiekunki, zbliżyła się do szeslongu, i położyła na nim, nieprzerywając śpiewania.
Pani Amadis uspokojona stanem chorej, kazała pośpieszać z obiadem i mieć zaprzężony powóz, na wpół do ósmej.
Wiemy, że niechciała stracić jednego tonu z uwertury Roberta djabła.
O godzinie szóstej, zasiadła do obiadu przed tem jednakże odwiedziła Esterę w jej pokoju. Chora leżała jak przed tem, nucąc teraz pół senna swoją ulubioną arję.
Lekarze w takich razach zalecali spokój i odosobnienie.
Przywykła do podobnych scen pani Amadis ucałowała chorą, i zjadła z apetytem podany sobie obiad.
O siódmej wsiadła do karety, przykazawszy pokojówce aby na chwilę nie opuszczała chorej.
Marjetta przeznaczoną była wyłącznie do usług obłąkanej, ale jak zwykle młode dziewczęta, lekceważyła przyjęty obowiązek, i mimo uroczystych zapewnień, iż na krok nie odstąpi chorej, układała sobie tajemnie inne zamiary.
Owóż zaledwie pani Amadis odjechała, pokojówka zaczęła się przygotowywać do wyjścia.
Od pewnego czasu, zawiązała znajomość ze strażakiem z sąsiednich koszar, a wiadomo jak owi dzielni chłopacy uiebezpiecznemi bywają dla młodych cór Ewy. I Marjetta przeto jak inne, uległa czarowi miłości, przed którą nie broniło jej doświadczenie. Kochając wybranego, pragnęła go poślubić, do czego i on nakłaniał się początkowo.