Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/393

Ta strona została przepisana.

nazywała mordercą? Dowodzi to niezbicie, iż majaczyła w przystępie obłędu.
Theifer milczał.
— Co się też z nią stało po naszym odejściu? zagadnął pan de la Tour-Vandieu.
— Rozlokowała się zapewne w mieszkaniu Ireneusza Moulin.
— Nie wiele mnie to zresztą obchodzi rzekł agent. Wkrótce o wszystkiem wiedzieć będziemy bo pan musisz być z urzędu obecnym przy śledztwie.
— Będę, nieodwołalnie, rzekł Theifer.
— I zawiadomisz mnie o przebiegu sprawy?...
— Natychmiast, skoro tylko wyjdę z Królewskiego placu.
— Obecnie, nie mówmy już o tej warjatce, mruknął ponuro Jerzy. Ważniejsza nasuwa się sprawa. W bruljonie tego spalonego listu wyczytałem, że osoba o jakiej panu mówiłem tylokrotnie, niejaka Klaudja Varni, ma w tych dniach przybyć do Paryża. Tem nam się zająć potrzeba. Jest dla mnie rzeczą nader ważną, ażebym został powiadomionym co rychlej o jej przybyciu.
— Stosownie do życzenia waszej książęcej mości każę rozciągnąć baczność po nad wszystkiemi hotelami w Paryżu, rzekł Theifer. Ta pani nie mając w mieście stałego mieszkania, będzie zmuszoną ulokować się w jednym z tych hoteli...
— Czyż jak uznasz za stosowne.
— A co się tyczy ulicy Notre-Dame des Champs? pytał agent.
— Nie warto tem się zajmować.
— Dziś w wieczór więc, odwołam ztamtąd moich ludzi?...
— Jestem zadowolony Theiferze z twojej gorliwości, mówił książę. Oddajesz mi wielkie usługi, przyjm zatem to