Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/408

Ta strona została przepisana.

podłych zbrodniarzów, za których mój ojciec padł niewinnie ofiarą.
Pani Leroyer z westchnieniem opuściła głowę. Biedna kobieta w rzeczy samej zbierała ostatki sił. Była dogorywającą już prawie.

XXXV.

— Zasmuciłam cię drogie dziecko, zaczęła po chwili milczenia, przebacz mi... przebacz! Z roskoszą oddałabym życie, by cię uchronić od trosk i zawodów. Cierpię na równi z tobą, a milczeć mi jako matce, nie wolno. Posłuchaj więc... powinnaś zamknąć serce przed wszelkim uczuciem miłości, nie wolno ci jest marzyć o osobistem twem szczęściu, dopóki z głową do góry wzniesioną, pogodnym czołem, nie odzyskasz prawie do noszenia nazwiska swojego ojca. Chcąc zostać żoną doktora Loriot, należałoby ci przedewszystkiem odkryć mu naszą tajemnicę, i opowiedzieć wszystko!... Chcesz że to uczynić?
— Nigdy!... zawołała Berta. Mógłby rzucić cień podejrzenia na uczciwość mojego ojca a ja nigdy nie zniosłabym tego! Lepiej więc nie mówić mu o tem.
— Przebaczasz mi zatem swój smutek.
— Nic nie zawiniłaś względem mnie mamo, nie mara ci nic do przebaczenia. Mogę cię tylko uwielbiać i kochać bez granic!
Pani Leroyer chciała przycisnąć córkę do serca, lecz osłabionej tyloma ciężkiemi wrażeniami, zabrakło sił ku temu. Jej głowa opadła na poręcz krzesła, serce uderzać wolniej zaczęło, poraź drugi w ciągu godziny, straciła przytomność, padając w pół martwa prawie.