Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/447

Ta strona została przepisana.

— Pisuj choć do mnie.
— Wątpię czyli to będzie możebnem. Zbyt mało będę miał czasu.
— To może sobie życzysz abym ja pisywał do ciebie.
— Byłoby to daremnem rzekł Jerzy. Nie zatrzymując się nigdzie dłużej, nie odebrałbym żadnego z twych listów.

VII.

— Nie każesz więc ojcze przysełać sobie nadchodzącej korespondencji we wskazane miejsce? pytał młodzieniec.
— Nie!... proszę cię tylko aby codziennie składano listy i gazety na moim biurku. Po powrocie przejrzę wszystko razem.
Te lakoniczne odpowiedzi księcia, potwierdzały domysły ogółu.
Tegoż samego wieczora, pan de la Tour-Vandieu otrzymał list od Theifera zawierający te słowa:
„Oczekuję dziś na waszą książęcą mość o godzinie dziewiątej wieczorem, na rogu ulic Pot-de-Fer Saint Marcel i Mouffetard“.
— Doskonale! zawołał Jerzy, nie mógł odpowiedniejszego miejsca wynaleść; i o oznaczonej godzinie udał się na schadzkę zostawiając w oddaleniu dorożkę jaką przyjechał. Theifer już oczekiwał we w głębieniu bramy.
— Niech wasza książęca mość raczy pójść za mną, rzekł cicho.
Ruszyli w drogę. Ulica Pot-de Fer, odpowiadała w zupełności wymaganiom księcia. Zabudowana samemi staremi