Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/453

Ta strona została przepisana.

nego od zasłużonej kary, uważam za czyn niegodny, i niewłaściwy.
— Masz pan słuszność zupełną, odparł Ireneusz podzielam pańskie zapatrywania jakie mu zaszczyt przynoszą.
— Zechciej pan zatem wtajemniczyć mnie w krótkości w szczegóły swojego życia.
Moulin opowiedział o swoim pobycie w Anglji o przyjeździe do Paryża, i zaaresztowaniu go przy wyjściu z cmentarza Montparnasse, gdzie towarzyszył pogrzebowemu konduktowi. Nie mogąc jednakże wydać nie należącej do siebie tajemnicy, pokrył milczeniem wszystko co dotyczyło rodziny Leroyer.
Wymienił kolejno wypadki w których uczestnictwo zarzucił mu sędzia śledczy, i powtórzył swoje odpowiedzi udzielone temuż.
Opowiedział wreszcie o najściu policji na swoje mieszkanie, i ujemnym rezultacie tego najścia.
— Czy rzeczywiście zgubiłeś pan klucz od swego mieszkania? pytał adwokat.
— Tak panie; odrzekł Ireneusz, zmuszony do tego kłamstwa wiadomemi nam powodami.
— Jak dawno wyjechałeś pan pierwotnie z Paryża?
— Przed dwudziestoma laty.
— I przez cały ten czas aż do obecnej chwili przemieszkiwałeś w Portsmouth?
— Tak; nie wydalałem się ztamtąd wcale.
— Czy mógłbyś pan złożyć świadectwo firmy w której lat tyle pracowałeś?
— Miałem takie świadectwo, lecz zabrano mi je wraz z innemi papierami. Możnaby jednak otrzymać kopję, zażądawszy jej z Anglji.
— Jestżeś pan pewnym, że w pańskich papierach nie znaleziono nic kompromitującego?
— Nie mogli znaleść tego, czego nie było.