Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/460

Ta strona została przepisana.

— Tak bardzo potrzebujesz być wolnym? powtórzył. Sądzę, iż nie w żadnym występnym celu, nie dla tego naprzykład aby się zemścić po nad tym, który cię oskarżył?
Czwartek, jak wiemy był doświadczonym, zręcznym komedjantem. Wytrzymał z niezachwianym spokojem badawcze spojrzenie adwokata.
— Tak; nie dla złego czynu, potrzebuję wolności odrzekł, ale przeciwnie, dla spełnienia dobrego uczynku.
Henryk badał ciekawie fizjonomję więźnia.
— Mam temu wierzyć? odparł z niedowierzaniem.
— Upewniam pana adwokata.
— Jakiegoż rodzaju jest ten twój dobry uczynek?
— Opowiem panu wszystko, lecz przed tem pozwolisz mi pan zadać sobie kilka zapytań... Dajesz mi pan na to upoważnienie? Młodzieniec skinął głową potwierdzająco.
— Nieznam dobrze przepisów prawa, zaczął Jan-Czwartek, a potrzebowałbym dowiedzieć się co do pewnego punktu czy nie jestem w błędzie?
— Mów zatem.
— Objaśnij mnie pan czy prawo karze człowieka za zbrodnię popełnioną przed wieloma laty?
— Powiedz dokładnie przed iloma laty? bez tego bowiem objaśnić cię ściśle nie mogę.
— Zbrodnia o której mówię, popełnioną została przed dwudziestoma laty, i pociągnęła za sobą karę śmierci.
— Zdumiewa mię twoja nieśmiałość, rzekł Henryk. A więc posłuchaj. Kodeks karny powiada w rozdziale piątym, artykule 687, co następuje:
„Możność dochodzenia bądź na drodze cywilnej bądź na drodze karnej, zbrodni, pociągającej“ za sobą karę śmierci lub dożywotniego więzienia, jako też każdej innej zbrodni, zasługującej na więzienie i pozbawienie praw, ustaje po upływie lat dziesięciu, rachując od dnia w którym zbrodnia