Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/468

Ta strona została przepisana.

niesłychanie, ale usprawiedliwiać się nie mogę... Nie mogę odpowiedzieć na twoje zapytanie.
Edmund z gestem rozpaczy pochwycił kapelusz i ukłoniwszy się w milczeniu, wyszedł chwiejąc się cały.
Gdy zamknął drzwi za sobą. Berta upadła na kolana, i ukrywszy twarz w dłoniach, zalewała się łzami. Konwulsyjne łkania rozrywały jej piersi.
Tego samego wieczora pani Leroyer zmarła w objęciach córki, która przysięgła umierającej poświęcić nawet i życie dla oczyszczenia pamięci ojca, nieszczęśliwego Pawła Leroyer, który zginął niewinnie na rusztowaniu.
Trzeciego dnia potem, sierota, odprowadziła śmiertelne szczątki matki na cmentarz Montparnasse, gdzie złożonemi zostały obok zwłok jej syna.
Wróciwszy z pogrzebu do osamotnionego mieszkania, dziewczynę straszna rozpacz ogarnęła.
— O! gdybyż Bóg miłosierny zechciał połączyć mnie co rychlej z memi drogiemi zmarłemi, mówiła zalewając się łzami. Na co mnie żyć dłużej? Nic mnie nie przywiązuje do tego świata, nic... oprócz tego zadania, którego wypełnienie przechodzi wątłe me siły!... Uczynię wszystko aby dotrzymać przysięgi, lecz czyliż skutek pomyślny jest w mojej mocy?
Orzeźwiła się nieco wspomniawszy o Ireneuszu Moulin. Rada była dowiedzieć się czy on zostanie w prędce uwolniony, i pomyślała o napisaniu do niego listu.
Obawa jednak aby go nie skompromitować powstrzymała ją od tego zamiaru. Przyszło jej na myśl ażeby go odwiedzić w więzieniu, lecz tenże sam powód, spełnić jej tego niedozwalał.