Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/475

Ta strona została skorygowana.

Wobec rozpoczynającego się sądu ponad Moulin’em, dreszcz nerwowy wstrząsnął Jerzym de la Tour-Vandieu, ręce mu drżały.
Prokurator przeczytał głośno akt oskarżenia. Akt ten oparty na denuncjacji Theifera był niesłychanie zręcznie napisanym. Stosunki Moulin’a z Orsinim podczas jego pobytu w Anglji, do czego się przyznał, były nader umiejętnie wyzyskanemi w tem akcie.
Rodzaj mimowolnego dreszczu przebiegł po zebranych, po odczytaniu go przez pisarza. Zdawało się wszystkim, że wina mechanika została dowiedzioną. Dziwiono się tylko dla czego stawiono go przed sądem policji poprawczej a nie przed trybunałem? Nikt nie wątpił, że wyrok surowy zapadnie.
Książę Jerzy rozpromieniony, ukrywał z trudnością swą radość.
Badanie się rozpoczęło.
Ireneusz ciągle spokojny i pewien siebie odpowiadał z godnością pochodzącą z poczucia własnej niewinności. Tłumaczenie jego było jasne i przekonywające. Czuć było oddźwięk prawdy w każdym jego słowie.
Różne a częstokroć podstępne zapytania prezydującego, nie były wstanie zmieszać go ani na chwilę. W owej szermierce pomiędzy nim a przedstawicielem prawa ani razu nie został draśniętym.
Zwrot dokonywał się wobec opinji publicznej.
Wielu z pośród słuchaczów. zaczęło nabierać przekonania, iż Ireneusz Moulin, mógł być niesłusznie posądzonym.
Książę Jerzy, nie uśmiechał się już teraz, głęboka zmarszczka zarysowała się na jego czole.
— Ja mogę temu nędznikowi pozwalać na tłumaczenie się w taki sposób zapytywał siebie. Ci urzędnicy nie posiadają chyba rozumu, trzeba go było zaraz na początku zbić z tropu, i zmusić do milczenia.