Jan-Czwartek spojrzał z osłupieniem.
— Na moście de Neuilly? powtórzył przytłumionym głosem.
— Tak: odrzekł Ireneusz.
— A kiedy to było?
— W nocy, dnia 24 Września 1837 roku.
— W nocy... 24 Września... wyjąknął zbrodniarz. „Plac Zgody...“ „Most zwodzony“.
Na te wyrazy Moulin, zerwał się z ławki.
— Nie ulega już wątpliwości, pomyślał. „Plac Zgody“... „Most zwodzony“... te same nazwy zawiera w sobie bruljon listu. Czwartek więc zna tych nędzników, których ja szukam...
— Janie!... rzekł głośno, słuchaj i odpowiadaj mi.
Nieszczęściem stary rzezimieszek, doszedł do ostatnich granic opólstwa, pochylił się na kamienną ławkę, i chrapać zaczął.
Moulin potrząsnął nim silnie. Jan odpowiedział na to niewyraźnym mruknięciem.
— Bezprzytomny jak bydlę, pomyślał mechanik, nie jest w stanie zrozumieć czego chcę od niego. Dziś, nic się już nie dowiem, ale za tydzień będzie przecież wolnym. Wtedy wybadam go, i musi mi dać broń do walki i zwycięstwa.
Jan-Czwartek spał tak twardo, że jego chrapanie rozlegało się po całej „Pułapce“.
Przybyły strażnik spostrzegłszy opólstwo Czwartka, mocno się zaniepokoił.
Więzień będący pod jego nadzorem pijany!... Występek przeciw regulaminowi był wielki, i sprowadzić mógł zasłużoną karę. Przeklinał więc w myśli szynkarza, którego fałszowane wino tak uderzało do głowy.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/486
Ta strona została skorygowana.
XIV.