Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/523

Ta strona została przepisana.

Lekarz jednocześnie, zwrócił się do pani Amadis.
— Od jak dawna ta kobieta cierpi na pomięszanie zmysłów? zapytał.
— Od lat dwudziestu.
— I żadnych nie próbowano środków by ją do zdrowia powrócić?
Theifer widząc przestrach biednej wdowy, wmięszał się do rozmowy.
— Pani Amadis, rzekł, nie szczędziła na to ani trudów, ani pieniędzy. Przed dawnemi laty radziła się najznakomitszych lekarzy, ale nadaremnie:
— Jakaż była przyczyna rozwinięcia się tej choroby.
Wdowa chciała już na to odpowiedzieć, lecz Theifer ją uprzedził.
— Przyczyną był przestrach, odparł stanowczo; przestrach z wynikłego pożaru.
— I przez lat tyle, choroba nie przybierała nigdy gwałtownych symptomatów?
— Nigdy panie! Estera była tak łagodną jak dziecię.
— Na nieszczęście, dzisiaj choroba przybrała zupełnie inny charakter, ciągnął dalej doktór. Byłaś pani świadkiem gwałtownego jej objawu. Życie tego pana, dodał, wskazując na Theifera było zagrożonem.
— Czyż chora niema nikogo z rodziny? pytał naczelnik.
— Nikogo! panie... wyszepnęła pani Amadis. W chwili postradania zmysłów, utraciła i ojca pułkownika Dérieux. Mieszkała z nim w tym samym domu gdzie i ja zamieszkiwałam. Widząc ją chorą i pozbawioną opieki, przyjęłam ją do siebie, obiecując że się z nią nigdy nie rozstanę.
— Czyn ten przekonywa o szlachetnym charakterze pani, lecz mógł zarazem sprowadzić wiele przykrości. Ula uniknienia tego, przewieziemy pani protegowaną, do specjalnego zakładu, gdzie odpowiednia kuracja może zbawiennie wpłynąć na jej zdrowie.