Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/530

Ta strona została przepisana.

Theifer ukłonił się z potakującym uśmiechem.
Książę wyjąwszy z biurka sześć banknotów po tysiąc franków każdy, podał mu je w milczeniu. Theifer schował je do kieszeni, i po złożeniu ukłonu wyszedł.
Posiadając zaufanie podwładnych sobie agentów, rozsełał ich po całym Paryżu za załatwianiem swoich prywatnych interesów, w tem przekonaniu że działają w interesach prefektury, a wynagradzał ich tylko drobnemi datkami. Z tem wszystkiem śladu Klaudji Varni odnaleść nie zdołano, i powiernik księcia Jerzego nie wątpił iż dla lepszego ukrycia się, przybrała fałszywe nazwisko. Nie przyszło mu na myśl aby wyszedłszy za mąż, nazywała się obecnie panią Dick-Thorn.
Szukano więc wszędzie owej Klaudji Varni, w mieszkaniach umeblowanych, w hotelach pierwszorzędnych, w gospodach, a ona jak nam wiadomo zamieszkiwała we własnym pałacyku.
Klaudja miała także swą własnę policję. Przedstawiliśmy już dawniej czytelnikom jej sekretnego agenta, kawalera Babylas Samper, jednego z najzdolniejszych ludzi agencyi „Roch i Funiel“.
Babylasowi nie zbrakło sprytu ani intelligencji, przyrzeczone zaś wynagrodzenie Klaudji, zdwajało jego gorliwość.
Tegoż samego dnia rano, w którym Theifer zawiózł Esterę do domu obłąkanych w Charentou, Babylas zadzwonił do bramy pałacyku przy Berlińskiej ulicy, i kazał oddać swój bilet wizytowy pani Dick-Thorn, która przybyłego natychmiast przyjęła.
— Odwiedziny pańskie, zaczęła po przywitaniu każą mi przypuszczać że pan mi masz coś do powiedzenia?
— Tak, i zdaje rai się że pani będziesz zadowolony z tego mojego raportu.
— Wynalazłeś pan panią Amadis?