pani Dick-Thorn, a mianowicie czy pan znasz wszystkie miejsca zebrań publicznych w Paryżu?
— Jak swoją własną kieszeń. Jestem czystej krwi Paryżaninem.
— Chciałabym za dni kilka urządzić wieczorek u siebie. Moja służba nie byłaby wystarczającą w tym wypadku. Potrzebowałabym przyjąć kamerdynera i kilku lokajów lecz muszą to być ludzie bardzo pewni. Czy mógłbyś by mi pan takich dostarczyć?
— Najłatwiej pani, ponieważ kilku z moich przyjaciół zajmuje się umieszczaniem służących z wyższych domów, uzdolnionych, i dobrego prowadzenia.
Przedwszystkiem, zajmij się pan wynalezieniem kamerdynera. Jeżeli on mi się podoba, zatrzymałabym go nadal w mym domu.
— Czy pani życzysz sobie aby posiadał jakie wyróżniające go talenta?
— Tak; — chciałabym ażeby mówił poprawnie po francusku, i znał język angielski o tyle aby rozumiał co mówią do niego i umiał odpowiedzieć.
— Nie jest to rzecz zbyt trudna. Dziś jeszcze zajmę się tym interesem.
— Wdzięczną panu będę.
— A w jakim czasie będziesz pani potrzebowała tych dodatkowych lokajów?
— W dniu urządzenia zabawy.
— A kamerdynera?
— Skoro go tylko pan znajdziesz przysełaj lub przyprowadź tu do mnie. Ale powtarzam, ma to być człowiek z jaknajwiarogodniejszemi świadectwami.
— Mogę zapewnić że pani będziesz z niego zadowoloną.
Tu Babylas Samper pożegnał się i wyszedł, zapłacony, zadowolniony, postanowiwszy zrobić ogłoszenie w dzienniku „Petites Affisches“ dla oszczędzenia sobie pracy w szukaniu.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/533
Ta strona została skorygowana.