Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/534

Ta strona została przepisana.
XXIII.

Skoro tylko Klaudja pozostała samą, wyraz żywej radości zajaśniał na jej obliczu.
Powodzenie moje zapewnione! wołała. Estera Dérieux żona księcia Zygmunta de la Tour-Vandieu żyje, i posłuży mi wybornie. Będzie ona dla mnie tym asem atutowym jaki zapewnia wygranę. Jest wprawdzie warjatką, ale mniejsza o to. Dosyć mi będzie wspomnieć o niej Jerzemu, aby go mieć u nóg swoich. Przez nią, zawładnę nim zupełnie!... Dowiodę mu że jego bratowa ma niezaprzeczone prawo do majątku, jako spadkobierczyni po swoim mężu, którego testament mam w swoim ręku.
Jestem więc tak silną jak się tego niespodziewałam... Jestem niezwyciężoną!...
Najważniejszą rzeczą będzie teraz widzenie się z Jerzym, mówiła po chwili namysłu. Gdybym do niego pojechała nie przyjął by mnie napewno!... Trzeba więc ażeby sam przybył tu do mnie. Przekonam go że ogniwa łączące nas kiedyś, nie dadzą się tak łatwo rozerwać!... Podyktuję mu nowe prawa do których zastosować się musi. Zabawa nad którą przemyśliwam, wypadnie za dwa tygodnie. Jerzy zostanie pomieszczonym na liście moich gości. Wyobrażam sobie jego zdumienie, gdy w pani Dick-Thorn pozna dawną swoją kochankę, Klaudję Varni!...
Nie przypuszczam aby odrzucił moje zaproszenie. Postaram się tak go zaintrygować że nie pomyśli o odmowie. Radabym także widzieć u siebie tego Henryka de la Tour-Vandieu owego słynnego adwokata o którym mówi cały Paryż... I dla niego przeznaczam rolę w tej komedji a raczej dramacie... Rola ta może nie bardzo mu się podoba... Ale co począć?... W skutek minionej a strasznej przeszłości jego przybranego ojca, rozporządzam dzisiaj przyszłością ich obu.