— Ha cóż? niepowodzenie na każdym kroku i koszta. Jeśli tak dalej pójdzie, to niedojdziemy do celu.
— Nie wiedzę, więc, gdzie ten właściciel mieszka?
— Gdyby to tylko!... Możnaby go odszukać w adresowym biurze... lecz gorzej niż wszystko, bo umarł przed miesiącem i rzeczy po nim sprzedał przed zburzeniem domu.
Moulin rzucił się gniewnie.
— Trzeba się nam więc wyrzec nadziei znalezienia tego listu, zawołał zirytowany, oto co znaczy niemieć szczęścia!...
— Mówiłeś, że „Gęsie Pióro“ siedzi w więzieniu? dodał po chwili milczenia.
— Tak.
— A czy niemożnaby się z nim widzieć?
— Byłoby to trudno. Najpierw trzebaby wiedzieć dokąd go zesłano, a dalej nie wiem, czyby nam pozwolono go zobaczyć, bo nie jesteśmy jego krewnemi. Zresztą nic by nam to niepomogło, bo on mi opowiedział szczegółowo co zawierał ten list. Powtórzyłem ci to, czegóż nam więcej potrzeba?
— A czy masz pewność, odparł Moulin, że cyfry któremi ten list był podpisany, są te a nie inne?
— Książe de la T. V., jestem tego pewny, odparł Jan.
— A zatem trzeba się nam jeszcze o jednej rzeczy przekonać.
— O czem takim?
— Zobaczysz. Poszukajmy jakiej Czytelni.
— Znajdziemy ją około Palais-Royal.
Idąc tam, wstąpili do kilku Czytelni, lecz nie znaleźli w żadnej tego, czego potrzebowali.
— Dostaniemy może w księgarni, rzekł Ireneusz.
I wszedł z Janem pod arkady, przebiegł galerję i zatrzymał się przede drzwiami sklepu słynnego wydawcy, króla Paryzkich księgarzy.
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/561
Ta strona została skorygowana.