Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/567

Ta strona została skorygowana.

jak po francuzku, a ja nieznani angielskiego wcale. Żałuję mocno, bo miejsce zdaje się dobre.
— Przedstawiłeś się pan jej jako kamerdyner?
— Nie; jako marszałek dworu. Ponieważ w ogłoszeniu zamieszczonem w gazetach, żądano marszałka. Zresztą znam wszystkie rodzaje służby.
— A dużo ma ona służących w swym domu?
— Obecnie niewiele, ale chce powiększyć ich liczbę.
— Czy ta angielka jest zamężną?
— Nie; jest wdową. Przyjechała z Anglji tu z córką którą chce wydać za mąż. Ma zamiar urządzić u siebie w tym celu bal świetny, po którym nastąpią inne zabawy, co mi się właśnie podoba. Na te to bale potrzeba im marszałka dworu, któryby umiał rzecz poprowadzić.
W tej chwili Ireneusz wmieszał się do rozmowy.
— Przepraszam, rzekł. Czy pan wówisz o pani Dick-Thorn?
— Tak jest; odrzekł kamerdyner. Pan ją znasz?
— Robiłem ślusarskie roboty w jej domu. Piękna osoba!
— Bardzo piękna!... mimo że jej dawno minęła trzydziestka.
— I bardzo uprzejma...
— To prawda. Dla tego też mocno żałuję że niemogłem przyjąć miejsca u niej. Gdyby nie ta piekielna angielszczyzna, byłaby mnie pani Dick-Thorn zgodziła, nie oglądąjąc nawet papierów i moich świadectw wyjątkowo dobrych, jakie mam w moim pugilaresie.
Tu Laurent poklepał się po kieszeni paltotu.
— Te świadectwa powinny były ją skłonić do ugody; zaczął Moulin.
— Nawet ich obejrzyć niechciała. Język angielski jest niezbędnym do otrzymania tego miejsca.