Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/577

Ta strona została przepisana.

kto je otrzymał, a tem samem powiększała się jego praktyka jednocześnie ze sławą.
Edmund z zapałem zabrał się do pracy, i od początku dowiódł swoją gorliwością i nabytemi wiadomościami, że dobry wybór uczyniono.
Stan zdrowia Estery Derieux niewymagał ani nadzwyczajnych środków ostrożności, ani surowego z nią się obchodzenia. Uznano więc za jedyny sposób trzymania jej według rozkazu przez prefekturę wydanego „odosobnionym“ budynku i zamknięcie w pokoju, którego okna opatrzone kratami, wychodziły na ogrody położone na Wzgórzach przeciągające się po za domem obłąkanych.
Zmiana miejsca, tryb życia, widok nowych twarzy, wbrew oczekiwaniom nierozdrażniły bynajmniej Estery. Dała się wprowadzić do szpitala bez skargi, nie stawiając żadnego oporu. Przeszedłszy próg swojej celi, nie okazała zdumienia.
Zbliżywszy się do otwartego okna, przygasłym wzrokiem wpatrywała się w zieleniejące ogrody i nieruchoma utonęła w milczeniu.
Przyniesiono jej jedzenie.
Usiadła przy małym stoliku i jadła bezwiednie.
We dwie godziny później, podczas wieczornej wizyty, znaleziono ją śpiącą na łóżku spokojnie.
— No! już ta to chyba nie narobi nam kłopotu, mówił posługacz oddziału odosobnionych. Gdyby wszystkie tak się zachowywały, łatwem byłoby nasze zajęcie.
Wizyty doktora odbywały się codziennie o godzinie dziewiątej rano. Nazajutrz więc Edmund Loriot przyszedł ze zwykłą sobie punktualnością i udał się do swego oddziału. gdzie już nań oczekiwali posługacze i student kursów medycyny, dodany do pomocy lekarza.
— Czy zaszło co nowego? zapytał Loriot.