Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/596

Ta strona została przepisana.

zepsutą moralnie może być kobieta, jedno uczucie góruje w niej po nad wszystkiemi innemi, to jest uszanowanie prawie zabobonne na widok śmierci, szczególnie jeżeli śmierć zabrała tych, którzy jej byli drogiemi. Młoda dziewczyna, w której winę uwierzyłeś, wiedziała że jej matka jest umierającą, wiedziała że najmniejsze wzruszenie zabić ją może. W takich warunkach nie opuściłaby domu napewno, ażeby iść na schadzkę z kochankiem, na to bym przysiągł i głowę w zakład postawił. Musiała mieć inny powód do pojechania na Plac Królewski, powód jakiś bardzo ważny i groźny!... Kto wie, czyli w tym razie nie wypełniała danego przez matkę rozkazu? Odmówiła ci tłumaczenia, niechciała się usprawiedliwić jak mówisz... Dla mnie jest to dowodem właśnie jej niewinności.
— Jej niewinność!... Ha! ha! powtórzył z szyderstwem Edmund.
— Tak jest, mój przyjacielu. Gdyby cię nie kochała i była winną, zapytałaby ciebie, jakim prawem posądzasz ją i ośmielasz się śledzić jej postępowanie? — Na twoje oskarżenie byłaby odpowiedziała; „Nie jestem jeszcze ani twoją narzeczoną, ani twoją żoną!... Gdybym nawet miała kochanka, cóż tobie do tego?“ — Tak zaś pełne godności milczenie, było jedyną jej odpowiedzią. Wolała cierpieć niesłusznie, aniżeli zdradzić powierzoną sobie tajemnicę.
— Ale jakaż to może być tajemnica? pytał Edmund w gorączkowem uniesieniu. Powtarzam, że ona niema i mieć nie może żadnej tajemnicy.
— Mówił byś inaczej mój przyjacielu, odrzekł Henryk de la Tour-Vandieu, gdybyś tak jak ja słyszał codziennie wyznania ludzi, jacy niemogą nic zataić przed swoim obrońcą. W najzacniejszych rodzinach, mam na to dowody, zdarzają się nieraz najhaniebniejsze, przerażająco smutne tajemnice, jakich istnienia świat niepodejrzywa wcale! Jeżeli