Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/600

Ta strona została przepisana.

— Ten list jest podpisany przez panią Dick-Thorn? zapytał Henryk.
— Tak.
— To dziwne...
— Dla czego?
— Bo i ja dziś rano otrzymałem bilecik podpisany tym samym nazwiskiem, z prośbą ażebym się udał na Berlińską ulicę gdzie pani Dick-Thorn, cudzoziemka jak widać z nazwiska pragnie zasięgnąć mojej rady w sprawie wielkiej doniosłości. A cóż do ciebie pisze ta dama?
— Posłuchaj.

Panie!
„Jestem Angielką, przybyłam świeżo do Paryża, gdzie niemam stałego lekarza. Słyszałam o panu w tak pochlebny sposób, że to wzbudziło we mnie zaufanie i skłoniło mnie do zrobienia wyboru. Moja jedyna córka jest od wczoraj mocno cierpiącą, pragnę ażebyś pan ją zobaczył.
Będę bardzo wdzięczną jeżeli pan raczysz przybyć do mnie na ulicę Berlińską Numer 24. Proszę przyjąć zapewnienie wysokiego szacunku w jakim pozostaję.
K. Dick-Thorn.“

— Ten list, ozwał się Henryk, jest ulany w takiej samej formie jak tamten do mnie pisany. Jedyna zmiana że ten adresowany do doktora, tamten do prawnika. To szczególna, że wybór tej cudzoziemki padł na nas dwóch nierozłączonych przyjaciół. Pojedziesz więc do niej? — Naturalnie, Jedna pacjentka więcej, rzecz nie do odrzucenia. Myślę wciąż o przyszłości mojego wymarzonego Zakładu.