Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/611

Ta strona została przepisana.
I

— Czy nie próbowano żadnych środków w celu przywrócenia do zdrowia tej kobiety? zaczął po chwili młody adwokat.
— Stosowano je o ile wiem, ale napewno twierdzić niemogę, gdyż nie znam bliżej szczegółów.
— Zatem panią zblizka obchodzi los tej nieszczęśliwej?
— Rzecz naturalna!... Położenie jej jest tak smutne!
— W takim razie pozwolisz pani udzielić sobie pewną radę.
— Nietylko pozwalam, ale proszę o nią.
— Wszak pani wezwałaś do chorej swej córki doktora Edmunda Loriot?
Pani Dick-Thorn udała doskonale zdumienie.
— Pan go znasz? — zawołała.
— To mój serdeczny przyjaciel, i mogę powiedzieć że jedyny! — Pobieraliśmy w szkołach razem nauki; i przyjaźń nasza datuje się z lat dziecięcych. Byłem właśnie u niego dziś rano gdy odebrał list pani.
— To o czem się dowiaduję od pana, świadczy że uczyniłam szczęśliwy wybór.
— Nie mogłaś pani zrobić lepszego, i proszę wierzyć, że przyjaźń nie zaślepia mnie w tym razie. Edmund Loriot pomimo swoich lat młodszy, jest bardzo uczonym. Obrał sobie za specjalność choroby umysłowe, które studjuje bez-