Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/616

Ta strona została przepisana.

szy majątek, i dom prowadzę na stopę skromniejszą. Nie mogłabym zawrzeć z tobą umowy na takich warunkach.
— A jakąż pensję pani mi może ofiarować?
Klaudja wymieniła wynagrodzenie o wiele niższe od żądanej sumy przez mniemanego kamerdynera.

II.

Ireneusz jak wiemy, nie wiele dbał o to, lecz niechciał się zdradzić zbyt szybkim przyjęciem podanych sobie warunków. Targował się więc chwilę dla formy, i skończył na przyjęciu proponowanej przez panią Dick-Thorn sumy.
— Należysz więc zatem już do mego domu, wyrzekła. Każę ci zaraz przygotować dla ciebie pokój na drugim piętrze.
— Dobrze pani.
— Czy potrafisz urządzić wszystko w razie wyprawienia balu?
Moj pan ostatni, wydawał każdego karnawału po cztery bale. Ja sam kierowałem wszystkiemi przygotowaniami.
— Będę więc mogła w zupełności polegać na tobie?
— Mam nadzieję, iż niezawiodę pani zaufania.
— Pierwsze przyjęcie odbędzie się za dni kilka i chciałabym, ażeby było bardzo świetne. Umów się z którym z najbardziej wziętych ogrodników, ażeby ubrał przedsionek i schody. Wszędzie niech będzie jak najwięcej kwiatów. Daję ci na to upoważnienie.
— Nie będę zwracał na koszt uwagi, lecz obciąłbym pomimo tego aby to niezbyt drogo kosztowało, mając na względzie interes pani.