Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/634

Ta strona została przepisana.

podpaliła domu w napadzie swego obłąkania. Byłaby nas wszystkich puściła z dymem. Niema żartów panie z takiemi choremi!...
— A gdzie ją umieszczono? Pewno w którym ze szpitalów dla obłąkanych?
— Zapewne, rzekła krótko odźwierna, przypomniawszy sobie zastrzeżenie Thefera.
Niewiesz pani w jakim? badał dalej Moulin.
— Nic niewiem.
— Jak dawno ona mieszkała w tym domu?
— Wprowadziła się tu wraz z panią Amadis. Biedna staruszka cierpiała wiele na tem rozłączeniu. Przyzwyczaiła się mieć tę warjatkę przy sobie. Zostawszy samą nudziła się, i wyjechała z lokajem i panną służącą.
— Dokąd pojechała?
— Gdzieś na południe Francyi, bo kazała jechać na dworzec Lijońskiej drogi żelaznej, wszak dokąd nie wiem gdzie wyjechała.
Ireneusz zdawał się rozpytywać o te szczegóły od niechcenia, nie dla żadnego widocznego celu, lecz każdą odpowiedź odźwiernej notował w swojej pamięci.
Nie mając już więcej do dowiedzenia się, poszedł do siebie. Uporczywość prześladującej go fatalności, zdawała mu się źle wróżyć o spełnieniu jego zamiarów.
Nie przywiązywał wprawdzie wielkiej wagi do objaśnień jakie by mu mogła udzielić pani Amadis, ani do niejasnych słów obłąkanej. Pomimo sceny której świadkiem była Berta, nie wierzył aby Estera Dérieux mogła mieć udział w tym całym dramacie. Nie z tej strony spodziewał się zyskać objaśnienie.
Położył się spać pod przykrym wrażeniem, mimo to zasnął głęboko.
Nazajutrz wczesnym rankiem zapakował rzeczy, zam-