Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/644

Ta strona została przepisana.

— Ha! gdyby nie żyła!... wyszepnął Jerzy z oznaką gorącego pragnienia.
— Jest to możebne!... odparł Thefer, ale nie można na! to rachować. Pisałem znów do Londynu, dodał, po nowe informacje, spodziewam się wkrótce odpowiedzi.
— To oczekiwanie zabija mnie Thefęrze!... Ten niepokój zatruwa mi życie! Żyjąc w tem ukryciu, zdaje mi się że jestem w grobie!...
— Odwagi książę... odwagi! To odosobnienie jest koniecznem dla bezpieczeństwa waszej książęcej mości i z pewnością potrwa już niedługo. Nieprzyjaciele zdemaskują się wreszcie i będziemy mogli ich obezwładnić.
— Cóżeś się dowiedział o córce skazanego i Ireneuszu! Moulin?
— W pierwszych dniach po wyjściu z więzienia, mechanik odwiedzał codziennie Bertę Leroyer w towarzystwie jakiegoś człowieka bardzo licho ubranego.
— Dowiedziałeś się kto był ten człowiek?
— Moi agenci śledzili go, ale nic podejrzanego wykryć nie zdołali, uważam więc za bezpotrzebne zajmowanie się nim nadal, tem więcej że Ireneusz Moulin zniknął bez śladu.
— Zniknął!... zawołał Jerzy z przerażeniem.
— Tak, od dni kilku.
— Widocznie gdzieś się ukrywa...
— Bynajmniej; wyjechał z Paryża.
— Czyżby się czego obawiał ze strony policyi?
— Nie! — jego wyjazd nie jest ucieczką. Przebywa on na prowincyi, gdzie dostał miejsce inspektora przy fabryce żelaznej.
— Gdzie się znajduje ta fabryka?
— Niewiem, i mało mnie na tem zależy. Rzecz główna że wyjechał.