— Przecież sprawa rehabilitacji nie może się rozpocząć, dopóki się nie przedstawi sędziom niezaprzeczonych dowodów niewinności skazanego. Gdzie są te dowody?
— Jerzy de la Tour-Vandieu milczał, nieodpowiadając.
— Niebyło ich przecie? badał dalej Théfer.
— Przeciwnie, był jeden.
— I żyje? — wykrzyknął agent.
— Umarł! odparł Jerzy.
— A więc skoro tak, powtórzę raz jeszcze, że wszelki proces jest niepodobieństwem. Trzeba nam jasno objaśnić położenie. Gdyby Klaudja Varni pojawiła się i zaczepiła waszą książęcą mość, będzie miała jedynie zysk na celu. Pewna ofiara pieniężna uwolni od niej księcia. Estera Dérieux wdowa po pańskim bracie, nie wyjdzie już nigdy z domu obłąkanych, bo to obłąkanie trwające od lat dwudziestu, nie da się wyleczyć. Ireneusz Moulin zniechęcony, wyrzeka się walki i wyjeżdża. Pozostaje nam więc tylko Berta Leroyer, dziewczę bez woli i środków. Niech więc wasza książęca mość odzyska odwagę, i nietrapi się próżnemi przestrachami.
Rozumowanie Théfera było ścisłe i logiczne, pomimo to jednak nieuspokoiło obaw Jerzego. Nic w świecie nie było już wstanie powściągnąć przerażenia starca, u którego strach jak już to wyżej zaznaczyliśmy, przeszedł w rodzaj manji.
— Wierzę że książę nie da się przekonać? zaczął agent.
— Nie! — odparł głucho Jerzy. Może masz słuszność, ale pomimo to, czuję otwartą przed sobą otchłań do której
Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/647
Ta strona została skorygowana.
VIII.