Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/663

Ta strona została skorygowana.

Nasz agent nie miał tego dnia nic do czynienia w prefekturze, wyszedłszy od pana de la Tour-Vandieu, poszedł do swego mieszkania, ażeby zmienić ubiór i fizjonomię, poczem udał się na przedmieście świętego Antoniego gdzie wsiadł w omnibus udający się do Montrenil.
W południe wysiadł w tej miejscowości a przybywszy do ostatnich domów, skręcił na ścieżkę wysadzoną cierniem wijącym się wśród nieżyznych gruntów.
Była to droga prowadząca do Bagnolet, gdzie Paryżanie chodzą w niedzielę i święta dla zjedzenia sławnej potrawki z królików.
Bagnolet, leży u stóp wzgórza, którego staki od lat dawnych rozdzierają wydobywaniem kamienia gipsowego, a na którego szczycie w owej epoce stał nędzny budynek mieszczący fabrykę nabojów.
Na pochyłości zachodniej tego wzgórza, roiły się liczne dróżyny, otoczone ze wszech stron dołami po wydobytym kamieniu i piecami do wypalania gipsu, z których wybuchały czerwone światła, nadające ponurym nocom oświetlenie pożaru.
Kilka domków było rozrzuconych na płaskowzgórzu i odosobnionych otwartemi jamami, skutkiem oberwania się brzegów gruntu na poszukiwaniu gipsu dokonywanem tu w różnych punktach.
Drogi prowadzące na płaskowzgórze, niepodobne do przebycia w zimie, skutkiem ciągłych przejazdów ładownych wozów, w letniej porze mogły przywabiać przechodnia życzącego obejrzeć ze szczytu wzgórza Paryż.
Théfer wszedł do sklepu winnego i restauracyi zarazem, nad którym widniał szyld z napisem wielkiemi literami:

„Sławne potrawki z królików.“

Był to dzień powszedni, a więc w dużej sali było pusto. W głębi tej sali był wielki komin. Kucharka stojąc