gących wprowadzić w zawrót głowy; na dnie których rosły mizerne krzaczki, poczem zwrócił się szybko ku jednemu z domów stojącemu na uboczu w zupełnym odosobnieniu. Dom ten stał wśród ogrodu murem opasanego. Furtka w murze była zamknięta a na karcie na niej przybitej znajdował się napis:
lub sprzedania każdego czasu."
„Bliższa wiadomość u pana Servan, ulica Paryska w Bagnolet.“
— Byłoby to dobre dla mnie, wymruknął agent. Trzeba obejrzeć jak tam jest we środku.
Zeszedłszy z drogi, okrążył do koła ogród, ale wysokość murów opasających budynek, nie dozwoliła zaspokoić mu ciekawość. Zwrócił się więc w kierunku Bagnolet, wszedł w Paryzką ulicę i zadzwonił do dość okazale przedstawiającego się domu.
— Czy tu mieszku pan Servan? zapytał.
— Tu, panie.
— Mógł bym się z nim widzieć?
— Czy pan ma jaki interes?
— Tak.
— A jaki? badała służąca której widocznie nie kazano wpuszczać przybyłych bez poprzedniego wypytania.
— O wynajęcie domu.
— Którego?
— Tego na płaskowzgórzu, gdzie fabryka nabojów.
— A więc pan z tamtąd przychodzi?
— Tak; dowiedziałem się z karty że trzeba się udać: do pana Servan.
— Skoro tak, wejść proszę. Zaraz zawiadomię mojego pana.