Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/730

Ta strona została przepisana.

wać postrachem nademną, i wyzyskiwać mnie według, upodobania. Spekulacja to powszechnie znana, ale zemną się to nie uda!... Byłaś moją wspólniczką, czyli raczej mówiąc dokładnie, narzędziem działającem na mój rachunek ze zręcznością, za co zapłaciłem ci stoma tysiącami talarów... Sumka wspaniała!... Jan Czwartek, którego nazwiska przecie niezapomniałaś, otrzymał tylko kilka luidorów, poczem otrułaś go, aby być pewną jego milczenia. Porzuć więc te nieprzyjazne zamiary, jakie nie robią na mnie żadnego wrażenia i pomówmy jako dawni znajomi... Oburzam się na despotyczne wymagania, ale ci nieodmawiam pomocy. Mów więc, czego żądasz odemnie?
— Połowę twego majątku; — odpowiedziała stanowczo Klaudja.
Jerzy uśmiechnął się, wzruszając ramionami.
— Najlepszy sposób, odrzekł, ażeby nic nie dostać.
— Mam prawo tego wymagać!...
— Nie, moja droga, ty nie masz prawa grozić, czyli raczej twoje pogróżki nie mają żadnego znaczenia. Popełniliśmy niegdyś zbrodnię, aleśmy nic nie winni sprawiedliwości... Kto inny za nas zapłacił... Paweł Leroyer uznany za mordercę doktora, zginął na rusztowaniu!
— A pan żyjesz!... szczęśliwy i bogaty... wykrzyknęła pani Dick-Thorn.
— Tak, żyję... powtórzył Jerzy, i co bądź się zdarzy, prawo dosięgnąć mnie niemoże, mnie... ani ciebie, bo nastąpiło przedawnienie.
— Wiem o tem; odrzekła Klaudja, ale wskrzeszając przeszłość można cię ugodzić, jeśli nie w życiu lub wolność to w honor twój, w twoje poważanie u ludzi. Można obrzucić hańbą i błotem nazwisko książąt de la Tour-Vandieu!
Jerzy powtórnie wzruszył ramionami.
— Ta hańba i błoto, odrzekł, spadną i na ciebie.
— Co mnie to obchodzi? Cóż ja mam do stracenia?