Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/733

Ta strona została przepisana.

— I myślisz że cię usłucham? zapytał.
— Jestem przekonaną. Za cenę tego małżeństwa milczeć będę.
— A cóż mi zależy na twojem milczeniu?
— Zależy na nim waszej książęcej mości dużo... bardzo dużo!
— Doprawdy?
— Osądź sam. Klaudja Varni, w wolnych chwilach napisała rodzaj pamiętnika, czy wspomnień z całego życia. Jest w tem pewna epoka czasu z którą pan jesteś ściśle złączony, a wiadomo w jaki sposób. Klaudja opisuje w nim wszystko, dzień po dniu, godzina po godzinie, nic nie opuszcza. Upewniam pana, że to bardzo ciekawe. Jeżeli nie zezwolisz na to ażeby moja córka została margrabiną de la Tour-Vandieu, dwie kopje tego pamiętnika zostaną przesłane jedna panu hrabiemu de Lilliers, druga twojemu przybranemu synowi. Niechaj przeczytają i osądzą.
— Mylisz się! — odparł Jerzy; nie przeczytają nawet czterech stronnic tej bazgraniny, w której poznają od razu utwór natchniony nienawiścią i chęcią wyzyskiwania. Twoja potwarz mnie nie dosięgnie... Wierzaj mi, że lepiej uczynisz wyrzekając się tej walki, jeżeli nie masz po nad tę innej broni.
— Otóż mam jeszcze broń inną.
— Równej zapewne wartości.
— Zobaczemy... Oddziedziczyłeś pan majątek i tytuł po swoim bracie, kazawszy go zamordować w mniemanym pojedynku przez Giuseppa Corticelli, najętego włoskiego bandytę.
— To kłamstwo!... fałsz!!..
— Na co zaprzeczać? Mam na to dowody.
— Niema żadnych dowodów.
— Tak sądzisz? Właśnie kazałam podpisać Corticellemu pokwitowanie za otrzymaną przezeń zapłatę za pchnię-