Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/74

Ta strona została przepisana.

Pan de la Tour-Vandieu wyszedł po za Ireneuszem.
Spostrzegł go o pięćdziesiąt kroków przed sobą, rozmawiającego z jednym z dozorców cmentarnych, i zatrzymał się niby oglądając jakiś obcy pomnik świeżo wzniesiony, a rzeczywiście w celu śledzenia nieznajomego; który obudził w jego pamięci tak straszne, a uśpione od dawna wspomnienie.
— Zechciej pan mi wskazać przedział dwunasty, mówił mechanik do nadzorcy.
— Najchętniej. Idź pan aleją na której się znajdujemy a potem zwróć się na lewo... Zresztą ja tam właśnie idę, mogę pana zaprowadzić...
— Wdzięcznym pozostanę.
Zaczęli iść oba obok siebie. Książę Jerzy widząc iż odchodzą zaczął iść za niemi.
— Jakiego grobu pan poszukujesz w dwunastym przedziale? pytał dozorca Ireneusza.
— Mogiły na śmierć skazanego, którego ciało tu pogrzebała rodzina.
— A! wiem.., grobowca, na którego kamiennej płycie wyryty ten jeden wyraz: „Sprawiedliwość“.
— To właśnie...
— Jest to jedna z osobliwości cmentarza Montparnasse, grób legendowy. Przybywający bezustannie wskazywać go sobie każą — Znajduje się on w pobliżu drugiej równie legendowej mogiły, czterech sierżantów z la Rochelle.
— Ten grób o który pytam, jest że w porządku utrzymywanym?
— W najzupełniejszym porządku.
Na tą odpowiedź twarz mechanika zajaśniała radością.
— Czyjem staraniem? zapytał.
— Staraniem jakiejś kobiety w podeszłym wieku i młodego mężczyzny.
— Jak często tu oni przychodzą?