Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/741

Ta strona została przepisana.

lej, aby nie wzbudzić podejrzenia. Wziął, skrzywiwszy się dziesięć sous i odszedł.
— Do kroć tysięcy djabłów!... mruczał odchodząc. Straciłem dziesięć franków, dziewięćdziesiąt centymów, i nie dowiedziałem się nazwiska tego starego. Wiem tylko że tu mieszka, a to najgłówniejsze. Siedział blisko godzinę na Berlińskiej ulicy. Ireneusz Moulin jako lis szczwany, łatwiej odemnie dojdzie tego wszystkiego.


∗             ∗

Dubief i Terremonde rozstawszy się z Théferem przy rogatce Montparnasse, udali się za poszukiwaniem liberyi dorożkarza.
Znaleźli w jednym sklepie przy ulicy Temple, długi surdut brązowego koloru z miedzianemi guzikami i ceratowy kapelusz. Dubief w jednym z sąsiednich sklepów kupił rudą perukę i parę długich angielskich faworytów, podając się za prowincjonalnego aktora.
Wszystko to zawinął w chustkę starannie i dwaj zbrodniarze poszli na wino do kupca na tejże ulicy.
— Pozwolisz pan pozostawić tę paczkę? rzekł do kupca Dubief, zgłosimy się po nią wieczorem, i otrzymawszy zezwolenie wyszli ze sklepu po zapłaceniu rachunku.
— Gdzie teraz idziemy? zapytał Terremonde.
— Ma dworzec Lyońskiej drogi żelaznej.
— Czy masz tam z kim naznaczoną schadzkę?
— Nie, ale chcę się dowiedzieć jak prędko po północy odchodzi pierwszy pociąg do Szwajcaryi.
— A więc na Mont-blanc stanowczo się wybieramy?
— Ja mein Herr.
W biurze kolei powiedziano im, że pierwszy pociąg do Szwajcarskiej granicy odchodzi dopiero z rana o szóstej, minut trzydzieści.