Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/746

Ta strona została przepisana.

W godzinę potem wróciwszy do domu ze stoma tysiącami franków, weszła do małego salonu przytykającego do jej sypialni, gdzie stało hebanowe biureczko w jakim zwykła była chować pieniądze.
Odebrana suma składała się z czterech paczek, w każdej znajdowało się dwadzieścia pięć sztuk banknotów, które złożyła na biurku.
Wyjęła z szufladki duży pugilares i otworzywszy go, chcąc w nim umieścić pieniądze, ale myśl jakaś powstrzymywała ją widocznie. Nacisnęła więc mały stalowy guziczek, i otworzyła skrytkę pod safjanem, której istnienia trudno się było nawet domyśleć.
— Testament księcia Zygmunta i pokwitowanie Corticellego, stanowią dla mnie majątek, wyszepnęła, pieniądze tu będą w bezpiecznem miejscu.
Koperta z dużą czerwoną pieczęcią nadarta nieco u góry, o jakiej wspominaliśmy na początku tego opowiadania i drugi papier noszący na sobie ślady licznych zagięć, zniknęły w skrytce, poczem obok nich włożyła pieniądze przyniesione z miasta w raz z nielicznemi znajdującemi się tu banknotami. Wsunęła w głąb skrytki pugilares i zamknęła na klucz szufladę.
Czas upływał.
Pokojówka przyszła zawiadomić panią Dick-Thorn, że fryzjer oczekuje, kazała go więc przywołać.
Przed siódmą Klaudja wraz z córką weszła do wielkiego, pustego jeszcze salonu.
Przed rozpoczęciem zabawy, miał odbyć się obiad na który w liczbie zaproszonych znajdowali się Edmund Loriot i Henryk de la Tour-Vandieu.
Henryk przybył jeden z naj pierwszych.
Ujrzawszy go wchodzącym, Ireneusz Moulin zadrżał z niepokoju. Gdyby przybrany syn Jerzego poznał go, całe