Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/747

Ta strona została przepisana.

rusztowanie tak pracowicie wzniesione runąć by mogło od razu.
Szczęściem że przeszedłszy koło niego, nie zwrócił nań wcale uwagi. Ireneusz odtąd uważał się za ocalonego, bo obecności doktora Loriot nie obawiał się wcale.
Wszakże powiedział młodemu lekarzowi:
— Nie dziwuj się pan niczemu co się dziać będzie przed pańskiemi oczyma. Edmund mu to przyrzekł, a Moulin polegał na jego przyrzeczeniu.
Gdy lokaj wprowadzał doktora, mniemany Laureat znalazł się na jego drodze i zdołał mu szepnąć niepostrzeżenie:
— Pamiętaj pan!...
Synowiec Piotra Loriot skinął głową na znak potwierdzenia, ale ciekawość jego jeszcze się wzmogła. Zapytywał sam siebie, jaką tajemnicę przed nim ukrywano i jaką to szczególną rolę mieli odegrać przed jego oczyma Moulin i Berta?
Przy wejściu do salonu, oczekiwała pani Dick-Thorn prawie tak piękna jak przed dwudziestu laty, wraz z córką Oliwja jaśniejącą młodością i wdziękiem.
Opuśćmy teraz dom na Berlińskiej ulicy a udajmy się za Dubiefem i Terremondem, siedzącemi za stołem w restauracyi przy rogatce Montparnasse.
Zjedli obfity obiad i wypili wiele, nie podchmieliwszy jednak sobie, ponieważ dobrze rozumieli że będą potrzebować zimnej krwi i przytomności.
Terremonde spojrzał na zegar umieszczony za bufetem.
— Dziewiąta!... rzekł pochylając się do swego towarzysza, czas nam się zająć naszą wyprawą.
— Bardzo to rzecz prosta, odparł Dubięf. Mamy być punkt o dziesiątej u drzwi domu Nr. 19 przy ulicy Notre--