Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/771

Ta strona została przepisana.

derstwa, zdało się jej być niemożlimem. Pomyślała, że miano zapewne ważne powody do usunięcia jej z Paryża i rozłączenia z Ireneuszem Moulin. Że ją zapewne zechcą uwięzić przez czas jakiś, lecz że jej nie zabiją i że wreszcie odzyska wolność i znów zobaczy Edmunda.
Postanowiła więc udać spokój, sądząc że tem rozbroi swych wrogów.
Ręce młodej dziewczyny zaciskały się konwulsyjnie na poduszkach powozu. I nagle jej palce spotkały kawałek papieru wetknięty między poduszki.
Pochwyciwszy ów papier, zwinęła go i wsunęła za rękawiczkę.
— Kto wie? pomyślała, może to jaka wskazówka zapomniana przez tych nędzników, która może posłużyć później na dowód przeciw nim.
Tak wątła i nieprawdopodobna nadzieja przyczyniła się do podtrzymania Berty w chwili, gdy potrzebowała całej energji aby nie upaść pod ciężarem trwogi.
Powóz jechał teraz znacznie wolniej. Przebyto już Bagnolet. Dubief skierował konia na stromą drogę, prowadzącą na wzgórze, gdzie stała fabryka nabojów.
Błotnista droga, była bardzo śliska.
Ów improwizowany woźnica zmuszonym był zsiąść z kozła i wziąść Milorda za wędzidło, aby go podtrzymać.
Nakoniec dorożka Numer 13 wjechała na szczyt wzgórza.

XXXI.

Przytłumiony turkot powozu jadącego po błotnistej drodze dobiegł uszów Théfera.
— Otóż są nakoniec, wyszepnął i wydobywszy z kieszeni maskę czarną atłasową, włożył ją na twarz.