Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/779

Ta strona została przepisana.

Co się stało? Dla czego Berta spokojna zrazu, zmieniła sposób postępowania?
Wytłomaczymy to w krótkości.
Widząc że ci co ją porwali odchodzą, słysząc drzwi pokoju zamykające się na dwa spusty, powiedziała sobie:
— Uwięziono mnie, ale życie moje jak się zdaje, nie jest w niebezpieczeństwie. Nie byliby mnie aż tu przywozili, aby mnie zabić. Pewnie odkryto zamiary Ireneusza i chcą mnie zamknąć na jakiś czas, ażeby mnie z nim rozłączyć. A więc zaczekam cierpliwie, a gdyby strażnicy dali mi poznać czego odemnie żądają, to jeśli trzeba by było dla odzyskania wolności złudzić ich próżnemi obietnicami, uczynię to bez skrupułu. — Gdy się potrzeba bronić od nieuczciwego wroga, każda broń jest dobra, można natenczas użyć kłamstwa przeciw oszustwu.
Tu zaczęła rozpamiętywać dziwne wypadki zaszłe w ciągu ostatnich dwóch godzin i nadaremnie zrozumieć je usiłowała.
Przypomniała sobie wreszcie ów kawałek papieru znaleziony między poduszkami dorożki w której ją wieziono, a wsunięty przez nią za rękawiczkę.
Wydobyła go, a zbliżywszy się do stołu na którym Théfer pozostawił zapaloną świecę, rozwinęła go.
Był to, jeden z owych biletów, jakie dorożkarze wręczali natenczas pasażerowi gdy ich zabierali.
Na czele tej kartki widniała cyfra 13.
— Numer dorożki którą mnie wieziono, pomyślała, to drogocenna wskazówka! Skoro tylko wydostanę się na wolność! ten Numer wystarczy Ireneuszowi Moulin do trafienia na ślad złoczyńców.
Czytała dalej objaśnienie wydrukowane na bilecie i nagle wydała okrzyk głuchy.
— Nie!... nie!... to niepodobna! wyszepnęła cicho, a jednak oczywistość w oczy uderza.