Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/789

Ta strona została przepisana.

— Ależ nie!... co znowu? i muszę ci powiedzieć że wiedząc o twoich zaręczynach z panną de Lilliers, zburzyłbym jej projektu, przy pierwszym z jej strony wyznaniu.
— I byłbym ci za to bardzo wdzięczny. Kochani pannę de Lilliers i to nazawsze!... A teraz drogi Edmundzie pozwól mi zapytać się, czy nasza ostatnia rozmowa w przedmiocie pewnej zdrady, która cię uczyniła tak nieszczęśliwym, wydała owoce? Mam nadzieję że tak jest, ponieważ wyraz twe, twarzy nie zdradza już takiego smutku. Jesteś więc zawsze zakochany?
— Bardziej niż przed tem!... rzeki Edmund, i tak jak ty... na zawsze!
— Przekonałeś się więc o niesłuszności swoich zazdrosnych podejrzeń?
— Otrzymałem na to dowód, wyszepnął doktór.
— Widziałeś się z Ireneuszem Moulin?
— Widziałem.
— I.= niepmyliłem się, wszak prawda? Owa tajemnicza wizyta panny Berty na placu Królewskim, była uczyniona w uczciwym zamiarze?
— Tak! jest to tajemnica rodzinna, trafnie odgadłeś.
— Byłem tego pewien. Ireneusz Moulin jest uczciwym człowiekiem. Szczerość i prawość widnieją na jego twarzy Znam się na ludzkich fizjonomjach, i upewniam że jego oblicze nie kłamie!
Rozmowę dwóch przyjaciół przerwały dźwięki muzyki.
Zaproszeni przybywali tłumnie, za chwilę tańce rozpocząć się miały.
— Panie margrabio, rzekła pani Dick-Thorn podchodząc do Henryka, może pan zechcesz rozpoczęć bal z Oliwia? Powierzam ją panu.
Henryk ukłonił się grzecznie, a gdy podawał ramię młodej pannie, wzrok jego spotkał się z oczyma doktora utkwionemi w przyjaciela!