Strona:PL X de Montépin Dwie sieroty.djvu/794

Ta strona została przepisana.

Klaudja teraz już nie wątpiła. Miała teraz pewność że książę ukrywał się pod tym samym nazwiskiem, którego użył dziś rano.
— Czuję niebezpieczeństwo, pomyślała, ale będę się mieć na baczności.
— Co znaczą te rozpytywania? myślał jednocześnie Henryk. Co może obchodzić panią Dick-Thorn podróż mojego ojca, i nazwisko jego pełnomocnika? Miałożby być w tem coś więcej oprócz kobiecej ciekawości?
Dowiedziawszy się tego o czem chciała wiedzieć Klaudja którą obowiązki pani domu powoływały w inną stronę, opuściła Henryka.
Miody adwokat wraz z Edmundem Loriot przeszli do gabinetu przeznaczonego na palenie, gdzie cygara hawańskie oczekiwały na gości.
Ireneusz Moulin tymczasem znajdował się wszędzie. Rozciągał nadzór nad najmniejszemi szczegółami balu, niezapominając iż nadchodzi tak niecierpliwie oczekiwana przezeń chwila.
Jeden z lokajów otrzymał rozkaz zawiadomienia go, skoro tylko kto się zgłosi do niego.
Wyrachował że Berta wyjechawszy o w pół do jedenastej z ulicy Notre-Dame-des-Champs, powinna przybyć przed kwadransem na dwunastą.
O północy, po przekąsce zjedzonej w bufecie, artyści Teatru Gymnase, odegrać mieli Wodewil, nie trwającej dłużej po nad dwadzieścia pięć minut, po którym miały nastąpić żywe obrazy, poprzedzające muzykalną część wieczoru.
Ireneusz Moulin uważał przeto że będzie miał czas, skoro tylko Berta i Jan Czwartek przybędą, urządzić pośród żywych obrazów sceniczne przedstawienie, jakie sprawi pewną sensację.
Jedenasta wybiła.
Mniemany marszałek dworu, opanowany nerwowym